Założycielka startupu Aleksandra Mila Karczewska zajmuje się rękodziełem razem z mężem. Jak twierdzi, ta branża jest specyficzna. – Mnóstwo ludzi coś tworzy, ale niewielu na tym naprawdę zarabia – skomentowała w wywiadzie. Jej udało się jednak stworzyć dobrze prosperujący biznes. Jak to zrobiła?
Sprawdź w poniższym tekście, który powstał w ramach cyklu Startup Generation.
Czym zajmuje się Pani w ramach startupu?
Tworzę razem z mężem autorskie figurki gipsowe i formy silikonowe dla rękodzielników, a sporadycznie dekoracje do wystroju wnętrz i personalizowane prezenty. Na te ostatnie niestety brakuje już czasu.
Tworzenie każdej figurki rozpoczynamy od przygotowania projektu, na jego podstawie powstaje rzeźba z mas plastycznych, a następnie forma silikonowa, z której odlewamy gipsowe figurki. Oczywiście wszystkie etapy wykonywane są ręcznie.
Figurki sprzedajemy w wersji malowanej oraz takie do samodzielnego pomalowania.
Kto kupuje Państwa produkty?
Odlewy gipsowe kupują od nas rodzice dla swoich małych pociech, a także przedszkola, które doceniają korzyści płynące z malowania figurek 3D. Ta czynność pozwala na ćwiczenie precyzji, koordynacji ruchowej i koncentracji oraz rozwijanie wyobraźni.
Z tej opcji korzystają także inni rękodzielnicy, którzy wykorzystują nasze figurki w swoich pracach. Mamy sporo zamówień z kwiaciarni oraz od osób, którym tworzenie dekoracji po prostu sprawia przyjemność.
Możemy się już pochwalić całkiem sporym asortymentem figurek. Są to miniaturki zwierząt, realistyczne oraz bajkowe, figurki fantasy oraz wzory związane ze świętami Bożego Narodzenia.
Figurki malowane sprzedajemy rękodzielnikom i innym osobom prywatnym, którzy kupują je głównie na podziękowania dla gości z okazji różnego rodzaju imprez. Naszymi klientami są też firmy, które kupują figurki na prezenty dla kontrahentów.
W zeszłym roku rozpoczęliśmy również sprzedaż form silikonowych, ale wyłącznie płaskich i jest to produkt przeznaczony dla innych rękodzielników. Twórcy mogą dekorować różne przedmioty wymyślonymi przez nas przestrzennymi kompozycjami.
Postawiliśmy na tradycyjne rzeźbienie i dzięki temu wyróżniamy się na tle innych producentów silikonowych form, którzy korzystają z drukarek 3D. W tym roku nasze produkty trafiły do najbardziej znanych i lubianych sklepów z tego typu asortymentem i staliśmy się rozpoznawalną na rynku marką.
Od czego zaczęło się prowadzenie własnego biznesu?
Zaczęło się od hobby. Tworzyłam karteczki na różne okazje, albumy scrapbookowe dla znajomych i rodziny, zaproszenia ślubne. Technik uczyłam się przez internet. Później zaczęłam ozdabiać przedmioty metodą decoupage, malować. Wszystko to robiłam w czasie wolnym od pracy.
Z czasem zwiększała się ilość zamówień od znajomych, „znajomych znajomych” i w pewnym momencie pomyślałam, że spróbuję zrobić z tego biznes. Przez przypadek dowiedziałam się, że istnieje forma startupu, dobra dla osób fizycznych, które chcą wypróbować swój sposób na biznes. W 2012 roku zgłosiłam się do Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości „Twój StartUp” i podpisałam umowę.
Co sprawia Pani największą radość w prowadzeniu startupu?
To pewnie banał, ale największą radość sprawia mi możliwość zarabiania pieniędzy na swoim hobby. Nie czuję się zmęczona moją pracą, chociaż teraz pracuję dużo więcej niż na etacie. 🙂 Ale jest to mój wybór, a nie przymus.
Równie ważny i sprawiający mi ogromną satysfakcję oraz radość, jest odbiór moich produktów przez klientów. Mamy mnóstwo komentarzy, wiadomości, opinii wystawianych w internecie, z których jesteśmy dumni i które nas bardzo mobilizują do twórczej pracy i wymyślania nowych wzorów.
Czy były jakieś trudności? Jak sobie Pani z nimi poradziła?
Początki były trudne. Doprowadzenie do sytuacji, w której mogę żyć z mojej pasji, zajęło mi kilka lat. Branża rękodzieła jest specyficzna. Mnóstwo ludzi coś tworzy, ale niewielu na tym naprawdę zarabia.
Pierwszym i największym problemem okazała się wycena produktów. Kiedy zliczałam koszt materiałów i czas pracy, to okazywało się, że rzeczy, które tworzę (np. oryginalne kasetki na biżuterię, ramy do obrazów, ozdobne butelki czy bombki), powinnam sprzedawać za naprawdę duże pieniądze. Ale za takie nikt nie chciałby ich kupować.
Sprzedaż prowadziłam w internecie, gdzie konkurencja jest ogromna, a do tego dochodzi sporej wielkości szara strefa. Na początku musiałam więc zaniżać faktyczną wartość produktów, zarobek był niewielki.
Wiedziałam jednak, że jeśli nie znajdę niszy oraz produktu, który będzie prostszy w wykonaniu, powtarzalny, to rękodzieło zawsze będzie tylko moim hobby, a nie sposobem na życie. Pracowałam przez lata na stanowiskach kierowniczych w handlu, więc sporo wiedziałam na temat zarządzania firmą, produktami, na temat rozwoju marek i promocji. Patrzyłam na to realnie.
Co sprawiło, że zdecydowała się Pani założyć własny biznes?
Poznałam mojego przyszłego męża, który również kocha tworzyć najróżniejsze rzeczy. Okazało się, że oprócz robienia noży, wykuwania rycerskich zbroi, projektowania dekoracji i malowania – nieźle rzeźbi. Wyrzeźbił dla mnie pierwszą figurkę, a ja się zachwyciłam… Potem pomyślałam, że to jest to!
I tak zaczęły powstawać nasze figurki. Mój mąż rzeźbił, ja odlewałam, malowałam i sprzedawałam. Następnie wkładałam je do szklanych bombek 3D. Później okazało się, że ludzie chcą nasze figurki kupować samodzielnie i nie tylko te, które pomalowałam, ale też odlewy.
Zrozumiałam, że mogę sprzedawać półprodukty do rękodzieła, że prawdziwym rynkiem zbytu może być rynek rękodzielniczych twórców. Zaczęliśmy dostawać wiadomości z prośbami o stworzenie konkretnych wzorów, a to wilk a to lisek, a to słonik. Tak zwiększało nam się portfolio.
Okazało się, że nikt nie produkuje tak szczegółowych figurek gipsowych. Pracowaliśmy nad udoskonaleniem linii produkcyjnej, a nade wszystko dbaliśmy o jakość. Można by pomyśleć, że w dobie drukarek 3D, gdzie wielkie drukarnie są w stanie stworzyć już absolutnie wszystko, takie rękodzieło nie ma racji bytu. Jednak tak nie jest.
Odlew gipsowy wielkości standardowej figurki drukowanej z żywicy jest kilkukrotnie tańszy. A im większa figurka, tym różnica w cenie jest jeszcze większa. Tym sposobem znaleźliśmy niszę i powtarzalny produkt. Reszta poszła już z górki.
Myślę, że w budowaniu biznesu ważnych jest wiele czynników. Ciężka praca, pasja, samozaparcie, wiedza – to są podstawy. Do tego trzeba mieć trochę szczęścia. Ja miałam, bo spotkałam na swojej drodze odpowiednie osoby, bez których Mila Project w takim kształcie, jak jest obecnie, nie istniałaby.
Produkty i półprodukty Mila Project można kupić TUTAJ.