W grudniu Polacy idą na zwolnienia w rekordowych ilościach. W sam poniedziałek wystawiono ich ponad 180 tysięcy.
Poniedziałki zazwyczaj są dniem, w którym wystawia się najwięcej zwolnień, bo to właśnie wtedy idziemy do lekarzy po weekendzie. Jednak 17 grudnia padł absolutny rekord – w systemie zarejestrowano ich 182 tys. – o 22 tys. więcej niż w poprzednim tygodniu i ponad dwukrotnie więcej niż przeciętnie.
Jednak wzrost liczby wystawianych L4 zanotowano także w inne dni tygodnia – średnio w grudniu z ok. 60 tys. ich liczba podskoczyła do ponad 90 tys.
Pogoda, brak szczepień i strajki
Jacek Krajewski, prezes zrzeszającego lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego, przyznaje, że zwiększona liczba zachorowań może być spowodowana m.in. pogodą. Przedłużona jesień i dodatnie temperatury sprzyjają bowiem rozwojowi bakterii i wirusów. Podkreśla też, że wpływ może mieć rosnąca tendencja do nieszczepienia, wraz z którą spada ogólna odporność.
Jednak niewątpliwie wpływ na wyjątkową ilość zwolnień mają też ostatnie protesty, w trakcie których walczący o podwyżki nauczyciele i pracownicy sądów masowo udali się na chorobowe.
Weryfikacja zwolnień wcale nie taka prosta
Najczęściej wystawiane są krótkie, 4- czy 5-dniowe L4. To właśnie z myślą o nich rząd wprowadził od 1 grudnia obowiązkowe zwolnienia elektroniczne. System od razu przesyła je do ZUS-u oraz pracodawców.
Rozwiązanie to miało zapobiec często praktykowanemu procederowi wykorzystywania chorobowego jako urlopu. Ponieważ pracownik miał do tej pory aż 7 dni na dostarczenie jego papierowego potwierdzenia do miejsca zatrudnienia, niezwykle trudno było skontrolować, czy zwolnienie zostało wystawione poprawnie.
Jednak sposób ten pozwolił pracodawcom jedynie sprawdzenie, czy chory stosuje się do zaleceń lekarza, a nie np. wyjechał na wycieczkę czy remontuje dom. Wciąż jednak nie może stwierdzić, czy naprawdę się rozchorował, ponieważ takie uprawnienia posiada tylko ZUS.
A i tutaj sprawa nie wygląda tak łatwo, ponieważ w celu ustalenia, czy L4 jest uzasadnione, Zakład musi wezwać pocztowo chorego do stawienia się w placówce, na co przypadku krótkich zwolnień nie ma praktycznie czasu. Sytuację mają naprawić przepisy, które od przyszłego roku umożliwia dostarczanie wezwań również drogą elektroniczną lub telefoniczną. Jednak i tutaj jest haczyk – żaden ubezpieczony nie ma obowiązku przekazania swojego numeru ani adresu e-mail.
Źródło: wyborcza.pl