W Polsce są w stanie zarobić 2-3 tysiące złotych na rękę. To kilka razy więcej niż w rodzinnym kraju. Coraz częściej firmy przygotowują oferty dedykowane pracownikom ze Wschodu. To gwałtownie rosnąca grupa konsumentów. Nie można jej pominąć.
Szacuje się, że w kraju jest już prawie milion osób pochodzących z Ukrainy. Nie ma się co dziwić, bo w Polsce mogą zarobić 3-4 razy więcej niż na podobnym stanowisku u siebie. Polacy chętnie zatrudniają migrantów z Ukrainy. W wielu branżach brakuje rąk do pracy.
Najwięcej osób pracuje w budownictwie, branży HoReCa (gastronomia, hotelarstwo, catering), przemyśle, handlu oraz transporcie. Sporo decyduje się również na współpracę z Uberem czy Taxify.
Migranci wydają sporo w Polsce
Banery i plakaty reklamowe w języku ukraińskim nikogo już nie dziwią. W dużych miastach Polski żyją społeczności liczące kilkadziesiąt tysięcy ludzi (np. W Warszawie może to być 70 tysięcy). To ludzie w wieku produkcyjnym, czyli grupa, która wydaje więcej.
I choć wciąż wydają niewiele (zdecydowana większość stara się utrzymać za kilkaset złotych miesięcznie), bo dużą część wynagrodzenia przesyłają rodzinom (w 2017 roku to było prawie 12 mld złotych), to ich wydatki w Polsce na telefony komórkowe, sprzęt RTV i AGD, żywność oraz samochody są już zauważalne i z pewnością będą rosły. Nawet ponad połowa myśli o pozostaniu w Polsce i zakupie mieszkania.
Pracowników ze Wschodu będzie przybywać
Potencjał dostrzegają duzi gracze na rynku. Operatorzy telefonii komórkowej czy banki kierują ofertę do Ukraińców. Aplikacje są dostępne w ich języku. Firmy zatrudniają też konsultantów telefonicznych służących pomocą.
Ta gwałtownie rosnąca grupa konsumentów (w 2018 roku i latach kolejnych można się spodziewać dalszego znacznego przyrostu migracji ze Wschodu) na pewno przyciągnie kolejne firmy, a niektórych zainspiruje do zrealizowania całkowicie nowych pomysłów biznesowych.
Źródło: rp.pl, tvn24bis.pl