Mateusz Sienkiewicz prowadzi pracownię ceramiczną Kropky Ceramics. Sprzedaje stworzone przez siebie kubki, miski, talerze, dzbanki. Aby założyć swój biznes – odszedł z korporacji.
Ile trwa wykonanie jednego kubka?
Proces jest długi – trwa około dwóch tygodni.
Co zajmuje tyle czasu?
Najpierw przygotowuję glinę. Później toczę korpus kubka na kole garncarskim. Toczenie odbywa się z użyciem wody i glina jest mokra. Korpus musi więc przeschnąć. Później przechodzę do tzw. okrawania, czyli modeluję ostateczny kształt. Potem doklejam ucho.
Glina musi zupełnie wyschnąć przed włożeniem do pieca. „Surowy” kubek odkładam więc na dobę lub nawet na kilka dni. Długość wysychania zależy od warunków w pomieszczeniu.
Kubek z suchej gliny wkładam do elektrycznego pieca na pierwszy wypał. Następnie wyciągam go, pokrywam szkliwem i wkładam ponownie. Po tym całym procesie kubek jest gotowy do użycia.
Już nie wypala się ceramiki w tradycyjnych piecach?
Piece elektryczne to obecnie standard w pracowniach, popularne są też piece gazowe. Kultywowane, choć rzadziej, są także tradycyjne techniki wypału, na przykład w piecu opalanym drewnem. To odświętne wydarzenie dla ceramika.
Co daje Ci największą radość w prowadzeniu biznesu?
Realizacja własnej wizji. Mam poczucie sprawczości, kontrolę i wolność działania.
A jaka jest Twoja wizja?
Produkowanie ładnych, niepowtarzalnych i użytecznych przedmiotów, które będą sprawiać ludziom przyjemność. Każdy przedmiot ma unikalne cechy, bo wykonuję go osobno. Od początku do końca – własnymi rękami. Dla wielu osób taka ceramika jest atrakcyjniejsza od przedmiotów z masowej produkcji. Ludzie zaczęli się zwracać się ku rzeczom, które powstają lokalnie, niosą ze sobą jakąś historię i wiadomo, kto je stworzył.
Myślisz, że tak zostanie? Czy to tylko chwilowa moda?
Mam nadzieję, że tak zostanie. Wierzę, że w dobie sztucznej inteligencji, masowej produkcji i przesytu niskiej jakości produktami, ręcznie wytwarzana ceramika zawsze będzie miała swoją wartość i liczne grono fanów.
Jak to się stało, że odszedłeś z korporacji?
Ostatnio pracowałem jako grafik w dziale kreatywnym międzynarodowego banku. Ale ceramiką zacząłem zajmować się kilka lat wcześniej. Miałem wtedy inną pracę, która nie była zbyt kreatywna i trochę mnie nużyła. Szukałem dodatkowego zajęcia, w którym mógłbym wykorzystać moją kreatywność.
Akurat chciałem sobie kupić kubek, ale te dostępne w sklepach nie podobały mi się. Pomyślałem, że po prostu sam go zrobię. Zainteresowałem się kołem garncarskim, poszedłem na moje pierwsze warsztaty z toczenia na kole i złapałem bakcyla.
Po kilku latach pracy korporacji i traktowania ceramiki jako hobby, poczułem chęć do zmian i wystartowałem z własną pracownią.
Wszystko robisz sam?
Tak, rozwijam markę samodzielnie – od stworzenia produktu, przez wykonanie sesji zdjęciowej, stworzenie kampanii reklamowej, po sprzedaż, obsługę sklepu internetowego, pakowanie paczek, wysyłanie zamówień i wystawianie faktur. I lubię to. Cały czas się rozwijam, pomysły przychodzą na bieżąco. W przyszłości chciałbym jednak zatrudnić kogoś do pomocy.
Prowadzisz też warsztaty.
Tak, m.in. odbijania roślin w ceramice. Żywą roślinę odbijamy np. na talerzu, który później malujemy. Mam też warsztaty z ceramiki marmurkowej. To z kolei technika, która polega na barwieniu gliny na różne kolory. Później różnokolorowe masy mieszamy ze sobą i powstaje ciekawy efekt.
W ofercie pracowni są również warsztaty z malowania kafli azulejos. To płytki ceramiczne popularne w Portugalii. Najczęściej są koloru niebieskiego i układają się w geometryczne wzory.
Oprócz tego oferuję ogólne warsztaty – z lepienia i technik zdobienia ceramiki. Kursy toczenia na kole garncarskim, na dwóch poziomach. Podstawowy jest dla osób początkujących lub takich, które nie miały jeszcze kontaktu z ceramiką ani gliną. Na średniozaawansowanym tworzymy trudniejsze rzeczy.
Mam już pomysły na kolejne warsztaty.
Co byś poradził innej osobie, która pracuje w korporacji i zastanawia się nad założeniem biznesu?
Nie każda pasja czy hobby musi zaraz rozwinąć się w biznes. Ale jeśli ktoś ma dobry pomysł, wizję i czuje, że to może wypalić – warto spróbować.