Dziergania nauczyła się od babci w dzieciństwie. Po latach hobby zamieniła w biznes dzięki Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości „Twój StartUp”. – Dla mnie to nie jest po prostu proces, a wielkie natchnienie, twórczy zryw i prezentacja samej siebie – mówi Olena Rastsvietaieva o swojej pasji w rozmowie z twoj-biznes.pl. Wywiad z cyklu Startup Generation.
Monika Blandyna Lewkowicz: Jak zaczęła się pani przygoda z dzierganiem?
Olena Rastsvietaieva: Miłością do dziergania zaraziła mnie babcia. Zaczęło się od prostych wzorów. Pierwszym moim wyrobem była serwetka. Pamiętam, jak mama z dumą pokazywała ją wszystkim znajomym. W szkole na pracach ręcznych doskonaliłam swoje umiejętności, nauczyłam się robić buciki dla niemowląt.
Zawsze podobały mi się wyroby ręczne – są niepowtarzalne, ich jakość nie ma porównania z masówką. Po urodzeniu córki zaczęłam dziergać dziecięce rzeczy.
Skąd pomysł akurat na zabawki?
Pomysł na zabawki pojawił się po przeprowadzce do Polski. Koleżanka poprosiła, żebym wydziergała dla jej dziecka zajączka. Najcenniejsze dla mnie były odczucia malucha – z radością przytulał zabawkę. Pomyślałam, dlaczego nie miałabym nauczyć się robić pluszowych przyjaciół także dla innych dzieci.
Jak długo zajmuje pani wydzierganie jednej zabawki?
Wszystko zależy od stopnia skomplikowania i wielkości zabawki. Małą wykonuję od półtorej do dwóch godzin. Duże od dwóch do czterech godzin.
Czym wyróżniają się pani zabawki?
Włóczkowe zabawki często nazywane są śpioszkami, ponieważ maluchy bardzo lubią zasypiać z nimi w objęciach odczuwając ich delikatność i ciepło. Takie zabawki sprzyjają rozwojowi małej motoryki, empatii. Dziecko uczy się okazywać troskę.
Moim priorytetem jest nie tylko ładny wygląd zabawek, lecz także bezpieczeństwo, ponieważ trafiają one w ręce najmłodszych. Dlatego wykorzystuję tylko dobre jakościowo materiały, włóczkę hipoalergiczną oraz specjalne sposoby mocowania elementów wykończenia.
Ile bym nie wydziergała misiów/kotków/laleczek, każda zabawka jest inna, różni się od pozostałych i na zawsze pozostanie szczęśliwym wspomnieniem z dzieciństwa. Dlatego jest to najlepszy pomysł na prezent, nie tylko dla dziecka. Także u dorosłego taka zabawka wywoła miłe emocje i będzie miłą pamiątką.
Dlaczego zdecydowała się pani założyć swój biznes?
Przez długi czas pracowałam w zupełnie innej sferze, ale bardzo chciałam, żeby praca przynosiła mi satysfakcję. Postanowiłam postawić na swoje hobby, ponieważ dzierganie to dla mnie nie jest po prostu proces, a wielkie natchnienie, twórczy zryw i prezentacja samej siebie. Swoją twórczość chcę przekazać ludziom.
Jakie były największe wyzwania w przejściu „na swoje”?
Z początku nie było łatwo. Pierwsze wyzwanie stanowiło dla mnie zalegalizowanie działalności. Wiele czasu poświęciłam na poszukiwanie informacji, jak to zrobić w Polsce, gdzie jest inne prawo niż w Ukrainie.
Kolejnym problemem związanym z legalnym prowadzeniem mojej ulubionej działalności była sprzedaż wyrobów. Pomagała mi moja dobra znajoma. Długo myślała, jak mi pomóc i doradziła: Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości „Twój Start Up”. Bałam się, czy się uda, ale postanowiłam zaryzykować.
Musiała się pani uzbroić w cierpliwość?
Zgadza się. Kilka miesięcy trwała rejestracja w portalu sprzedażowym, a wyników nie było. Zaczynałam myśleć o zamknięciu startupu.
W końcu otrzymałam pierwsze zamówienie. Pierwsza sprzedana zabawka to był miś z serduszkiem na łapkach (w przededniu Dnia Św. Walentego). Kupującej spodobał się on i napisała komentarz: „Wszystko ok, Miś prześliczny :))”. Było to bardzo miłe!
Kolejnym wyzwaniem była promocja mojej marki. Nauczyłam się poruszać w mediach społecznościowych. Założyłam Instagram i Facebook. Myślę, że wszystko ma znaczenie: od jakości treści, przez sposób przekazania informacji o wyrobie, do ogólnego obrazu – wyglądu strony.
Chce się pani dalej rozwijać w sztuce dziergania?
Lubię nowości i obecnie zgłębiam tajniki nowego obszaru – torebki i plecaki z przędzy trykotowej. Wyglądają bardzo stylowo oraz idealnie uzupełniają look. Jestem na początku drogi w tym kierunku. Wszak tyle jeszcze można stworzyć pięknych rzeczy, pełnych ciepła i miłości wypływającej z każdego ściegu!
Co by chciała pani przekazać osobom, które zastanawiają się, czy warto hobby przekształcić w biznes?
Chcę podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali i doradzali przez cały ten czas. A ci, którzy chcą, lecz boją się zmienić hobby w coś więcej, radzę mimo wszystko spróbować. Najważniejsza jest wiara w siebie i cierpliwość – wszystko się na pewno uda! Zabawki dziergane przez Panią Olenę Rastsvietaievą można znaleźć tutaj.