Crowdfunding z roku na rok zyskuje w Polsce coraz większą popularność. Jego formuła znacznie ułatwia i upowszechnia wśród rodaków pomaganie.
O tym, że Polacy lubią pomagać wiadomo nie od dziś, o czym świadczyć mogą chociażby niewiarygodne kwoty uzyskiwane co roku podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Okazuje się, że wraz z rozwojem technologii coraz chętniej pomagamy przez Internet.
Z roku na rok powstaje coraz więcej portali crowdfundingowych, czyli umożliwiających przeprowadzanie zrzutek na wszelakie cele, tacharytatywne. Formuła serwisów, które zajmują się kwestiami formalnymi związanymi z rozliczeniami, znacznie ułatwiła pozyskiwanie środków. Wcześniej było to możliwe tylko po założeniu fundacji czy stowarzyszenia lub poprzez zgłoszenie do MSWiA za pomocą profilu zaufanego.
Jak działają zbiórki?
Użytkownik serwisu musi ustalić kwotę jaką chce zdobyć podczas zbiórki i w zależności od regulaminu portalu albo otrzymuje wszystkie środki, które udało się uzyskać, albo wracają one do wpłacających w przypadku stron, które wymagają uzbierania całej założonej sumy.
Cele, na jakie zbierane są pieniądze są bardzo zróżnicowane. Najczęściej spotkamy osoby potrzebujące funduszy na kosztowne leczenie, a także fundacje pomagające bezdomnym zwierzętom. Coraz częściej jednak pojawiają się prośby o wsparcie finansowe projektów biznesowych czy artystycznych. Kwoty, o jakie wnoszą użytkownicy wahają się od kilkuset do nawet kilkuset tysięcy złotych.
Rynek wart miliony
Internetowe zbiórki cieszą się coraz większym zaufaniem społecznym. Według analityków serwisu Zrzutka.pl w 2018 r. wartość rynku wyniesie ponad pół miliarda złotych, co oznacza wzrost o 254% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Portal podaje, że na cele wspierane za jego pośrednictwem pieniądze wpłacane są co 27 sekund. Z kolei na podobnej stronie Siepomaga.pl zarejestrowału się już ponad 3 mln użytkowników.
Jednak znając mechanizmy rządzące rynkiem na myśl nasuwa się pytanie, gdzie jest haczyk? W końcu serwisy tego typu też muszą się z czegoś utrzymywać. W przypadku Zrzutki.pl mamy do czynienia z modelem podobnym do organizacji pozarządowych – działanie portalu finansowane jest z dobrowolnych darowizn. Inne portale pobierają prowizje od zebranych kwot, np. na PolakPotrafi.pl jej wysokość wynosi 9,9%, z czego 2,5 to koszty obsługi operatora płatności.
Od niedawna rosnące zainteresowanie wirtualnym pomaganiem wykorzystuje również Facebook. W sierpniu 2017 r. wprowadził bowiem możliwość przeprowadzenia zbiórki na wybraną fundację charytatywną przez osoby prywatne. Organizacje te są oczywiście wcześniej weryfikowane przez portal, by nie dopuścić do oszustwa. W ciągu pierwszego roku działania usługi na całym świecie udało się uzbierać ponad 300 mln dolarów. W dodatku od listopada Facebook zrezygnował z pobierania prowizji za usługi, przez co całość uzyskanych środków trafia do organizacji charytatywnych.
Dobrymi chęciami…
Coraz chętniej wspieramy także działalność osób spoza sektoru charytatywnego. Za pomocą portali typu Patreon czy bardziej popularnego w Polsce Patronite, o fundusze na swoje projekty mogą starać się różnego rodzaju artyści, działacze czy początkujący biznesmeni. Najwięcej tym sposobem uzyskuje youtube’owy kanał dominikanina Adama Szustaka, który miesięcznie gromadzi ponad 68 tys. złotych. Co ciekawe, z kwotą 67 tys. zł, plasuje się Tomasz Siekielski, który przygotowuje dokumentalny film o księżach pedofilach.
Jednak coraz częściej powstają zarzuty pod adresem tego rodzaju finansowania. Jak wiemy – okazja czyni złodzieja, nie brakuje więc nieuczciwych użytkowników próbujących wykorzystać dobre serca internautów. Najczęściej zjawisko to pojawia się w sektorze innowacyjnych wynalazków. Jakiś czas temu z serwisu Kickstarter usunięto zrzutkę na laserową maszynkę do golenia, której “twórcy” nie byli w stanie dostarczyć działającego prototypu.
Na portalach można także znaleźć prośby o wsparcie leczenia raka metodami alternatywnymi, np. witaminą C, których stosowanie kosztuje nawet 30 tys. zł miesięcznie. Niedawno szum w mediach wywołała także bezczelna prośba pewnej kobiety, która uważała, że apartament nie spełnia jej potrzeb, więc postanowiła przeprowadzić zbiórkę na dom z ogrodem.
Właściciele portali crowdfundingowych niewątpliwie powinni stosować dokładniejszą weryfikację zgłaszanych zbiórek. Przez podobnych oszustów tracą bowiem zaufanie użytkowników, za czym może pójść zmniejszenie ilości wpłacanych kwot. A przecież w tym wszystkim chodzi o coś niezwykle ważnego – pomaganie.
Źródło: http://wyborcza.biz