Wskaźnik PMI dla niemieckiego i francuskiego przemysłu znacząco spadł oraz dla całego obszaru wspólnej europejskiej waluty – podała firma S&P Global. To gorszy wynik niż prognozowano. W przemyśle tak źle nie było od dwóch lat, a usługi tracą swoją odporność.
Dla Niemiec indeks PMI określający koniunkturę w sektorze przemysłowym spadł w lipcu do 38,8 pkt. To spadek o prawie dwa punkty względem poprzedniego miesiąca.
Warto dodać, że jeżeli wskaźnik PMI znajduje się powyżej 50 pkt, oznacza to ożywienie w danym sektorze, poniżej zaś spadek aktywności. Niemiecki przemysłowy PMI poniżej tej bariery znajduje się od roku, ale najnowszy odczyt jest najsłabszy od postpandemicznego odbicia, czyli od wiosny 2020 r.
Trochę lepiej jest z usługami. Co prawda również notowany jest spadek z 54,1 pkt w czerwcu do 52 pkt w lipcu, ale nadal utrzymuje się powyżej 50 pkt.
Jak radzą sobie Francuzi?
Tamtejszy PMI dotyczący przemysłu wyniósł w lipcu 44,5 pkt, czyli spadł z 46 pkt na koniec poprzedniego miesiąca. Analitycy byli zawiedzeni, bo prognozowali, że wskaźnik utrzyma się na tym samym poziomie.
W usługach również odnotowano spadek do 47,4 pkt z 48 pkt przed miesiącem. Analitycy wskazują, że to rozczarowujący wynik bo prognozowano odbicie. Wcześniej francuski PMI dla usług utrzymywał się powyżej tego poziomu mimo zawirowań związanych z podwyżkami stóp procentowych i wysokiej inflacji.
Co słychać w przemyśle i usługach w całej strefie euro?
PMI dla przemysłu w całej strefie euro wyniósł w lipcu 38,8 pkt. Jest to wynik nie tyle rozczarowujący, co wręcz dramatyczny. W czerwcu wynosił 43,4 pkt, co oznacza pana 4 punktowy spadek. Ten odczyt jest najniższy od początku pandemii, czyli wiosny 2020 roku.
PMI dla usług w strefie euro balansuje na granicy ekspansji i recesji, wyniósł w lipcu 51,1 pkt. To oznacza spadek z 52 pkt w czerwcu.
Co to oznacza dla polskiej gospodarki?
Polska gospodarka jest ściśle związana z europejską. Zatem spadki na tym rynku odbiją się również czkawką w naszym kraju. Fatalne dane z rynków europejskich przyczyniły się do spadku kursu EUR/USD, co jednocześnie oznacza osłabienie złotego w relacji do dolara. Para USD/PLN w poniedziałek rano rośnie i za „zielonego” znowu płacimy nieco powyżej 4 zł.
Źródło: S&P