W ciągu ostatnich kilku dni obserwujemy wciąż rosnące ceny ropy naftowej. Spowodowane jest to głównie niespodziewanym spadkiem amerykańskiego surowca, ale też napięciami na linii Arabia Saudyjska – USA spowodowanymi tajemniczym zaginięciem dziennikarza.
Obecnie baryłka ropy West Texas Intermediate wyceniana jest na nowojorskiej giełdzie paliw NYMEX na 72,03 $. Oznacza to zwyżkę o 11 centów, choć najwyższy wzrost wartości, aż o 38 centów, zanotowała ropa Brent, za którą trzeba zapłacić 81,79 $. Ta nagła podwyżka wynika z informacji, jakie podał niezależny Amerykański Instytut Paliw (API). Okazało się bowiem, że w ubiegłym tygodniu rezerwy oleju napędowego w USA niespodziewanie spadły o 2,13 mln baryłek. Jest to najsłabszy wynik od ponad czterech tygodni, tym bardziej zaskakujący, że jeszcze niedawno eksperci przewidywali wzrost zapasu surowca i to o aż 2,5 mln baryłek.
Tymczasem, znaczący wpływ na cenę ropy wywarło zdarzenie na pierwszy rzut oka nie mające nic wspólnego z tematem. 2 października dziennikarz piszący m.in. do Washington Post, Dżamal Chaszodżdżi, wszedł do saudyjskiego konsulatu w Stambule w celu załatwienia prywatnych spraw urzędowych. Niestety, nigdy już z niego nie wyszedł. Chaszodżdżi otwarcie krytykował rządy następcy tronu księcia Muhammada ibn Salmana, od razu więc zaczęto podejrzewać, że doszło do porwania albo nawet morderstwa. Reporter do dziś pozostaje zaginiony. Sytuacja ta spowodowała tarcia na linii USA – Arabia Saudyjska. Napięciom tym przyglądają się maklerzy z całego świata, uwzględniając je w prognozach rynku.
Sytuacja ta jest klasyczną ilustracją efektu motyla. Incydent z pozoru zupełnie niezwiązany z jakimś wydarzeniem, może wywrzeć znaczący wpływ na jej przebieg, nawet jeżeli zdarzy się na drugim końcu świata.
Źródło: https://www.forbes.pl