Gerbilove to startup tworzony z pasją i zamiłowaniem do zwierząt. Funkcjonuje on w ramach inkubatora Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości „Twój StartUp”. Jego założycielka zdradziła nam, że jedyną rzeczą, jakiej żałuje jest to, że nie założyła startupu wcześniej. Dlaczego?
– Co oznacza nazwa Twojego startupu Gerbilove?
– Dziesięć lat temu zakochałam się w myszoskoczkach, więc ta nazwa przyszła mi naturalnie. Angielska nazwa myszoskoczka to Gerbil, dodałam do tego słowo love, stąd wzięła się nazwa. Nie jest ona może jakoś bardzo oryginalna, podobne połączenia są wielokrotnie wykorzystywane nawet przez znane marki, ale tego konkretnego nie znalazłam nigdzie w Polsce. Zdaję sobie sprawę z tego, że osoby które nie miały styczności z myszoskoczkami mogą nie wiedzieć, co to oznacza, więc na mojej stronie jest wyjaśnienie.
– Jak wpadłaś na pomysł utworzenia tego typu biznesu?
– Ogólnie to ten pomysł nie jest nowością. Od prawie dziesięciu lat – czyli odkąd mam myszoskoczki – biorę czynny udział w społecznościach zrzeszających miłośników gryzoni wszelakich. Fora, grupy na Facebooku, w niektórych byłam lub nadal jestem administratorem. Widziałam że niektóre osoby szyły takie akcesoria do klatek, a skoro jestem zawodową krawcową, stwierdziłam, ze też mogę. Na początku szyłam głównie dla swoich zwierzaków i dla znajomych. Już sześć lat temu miałam plan, żeby otworzyć własną działalność tego typu, ale poprzestałam tylko na planach, bo gdzieś tam z tyłu głowy zawsze był strach, że to nie wyjdzie. Na sprawdzenie tego pozwoliło mi dopiero w tym roku spróbowanie działalności nierejestrowanej, dlatego cieszę się, że ta ustawa weszła w życie, bo już od dłuższego czasu na nią czekałam. W lutym nie osiągnęłam nawet połowy kwoty minimalnej dla NDG, co za tym idzie byłam przekonana, że na NDG poprzestanę. Za to w marcu ku mojemu zdziwieniu do tej kwoty zbliżyłam się już w połowie miesiąca. Pozostały mi wtedy dwa wyjścia. Przełożyć zamówienia na kwiecień i ryzykować utratę klientów albo zarejestrować działalność. Wybrałam to drugie.
– Dlaczego start up, a nie własna firma?
– Zakładanie własnej firmy było dla mnie trochę przerażające, ta cała papierologia, załatwianie księgowej, pozwolenie właściciela mieszkania na prowadzenie działalności, itp. O inkubatorach przedsiębiorczości wiedziałam już dawno temu i wtedy też w moich planach uwzględniałam tą opcję na pierwszym miejscu, ponieważ tutaj nie potrzebuję żadnego pozwolenia i wielu innych rzeczy, jakie są potrzebne przy zakładaniu firmy. Kiedy przyszło co do czego i podjęłam ostateczną decyzję, że tu i teraz otwieram działalność, zaczęłam szukać najtańszej opcji, by koszty były jak najmniejsze. Dlatego właśnie wybrałam Fundację „Twój Startup”. To było bardzo spontaniczne, po prostu pojechałam do Katowic i po krótkiej rozmowie podpisałam umowę. Sama siebie zaskoczyłam, że podjęłam taką decyzję. Jedyne czego teraz żałuję w tym wszystkim, to tego, że nie rozpoczęłam tej działalności te kilka lat temu, kiedy już miałam takie plany. Nie chciałam i raczej nie chcę własnej firmy, ponieważ wiąże się to z dużymi opłatami m.in. ZUS, a jako że jeszcze pracuję dorywczo na umowie, to składkami martwić się nie muszę. Poza tym wiem, że w każdej chwili mogę się zwrócić o pomoc do kogoś z Fundacji i ta pomoc będzie mi udzielona, takie wsparcie jest dla mnie bardzo ważne.
– Co znajdziemy w Twojej ofercie? Gdzie można kupić zrobione przez Ciebie zestawy dla zwierząt?
– W ofercie mam „mebelki” do klatek, czyli domki, hamaki, tunele, legowiska. Zdarza się, że szyję też legowiska dla kotów, czyli wszystko co jestem w stanie zrobić na mojej domowej maszynie do szycia. Moje akcesoria jak na razie można zamówić poprzez stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Gerbilovee/ pracuję też nad osobnym sklepem, jednak ostatnio nie miałam czasu, więc prace trochę się wydłużą. Prócz tego sporadycznie wystawiam na sprzedaż moje obrazy.
– Czy można zamawiać przedmioty pod wymiar gryzoni?
– Tak, oprócz gotowych zestawów, daję możliwość zamówienia zestawu pod kolor oraz wymiar zwierzaka lub klatki. Mam na stronie album z aktualnymi materiałami, z których można wybierać własne stylizacje.
– Jakie zlecenia najczęściej otrzymujesz?
– Najczęściej oczywiście zamówienia na zestawy dla gryzoni. Dla szczurków, świnek morskich, szynszyli. Rzadziej dla myszek czy chomików. Zdarzały się też zamówienia dla wiewiórek, koszatniczek i tak jak pisałam, dla kotów.
– Ile czasu zajmuje Ci realizacja jednego zamówienia?
– To zależy od wielkości zamówienia i tego co ma się w nim znaleźć. Najbardziej czasochłonne są domki, uszycie jednego zajmuje około 40-60 minut łącznie z wykrojeniem. Cały zestaw w zależności od tego jak jest duży to od dwóch do nawet ośmiu godzin. Zdarzyło mi się też bardzo duże zamówienie, które zajęło mi dwa dni.
– Jakie masz plany na dalszy rozwój Gerbilove?
– Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, bo pomysłów na dalszy rozwój mam milion na minutę, niektóre lepsze, inne gorsze. Najbliższe i na razie trochę nieśmiałe plany, to załapanie się na targi zwierząt w okolicy i wystawienie tam moich produktów. Mam też taki zalążek planu, by podjąć współpracę z jakimś sklepem zoologicznych lub nawet z kilkoma, ale muszę to dopracować. Oraz dokończyć stronę ze sklepem. Dalsze plany, to zakup mocniejszej maszyny do szycia i wejście na rynek zagraniczny.