Grzegorz Myszor to autor startupu Jakzagrac.pl, którym dociera do dziesiątek tysięcy odbiorców. Marzy o tym by zostać muzykiem i nagrać własny album, jednak jak mówi – do tego jeszcze długa droga.
– Startup Jakzagrac.pl dociera do dziesiątek tysięcy gitarzystów, którym pomaga stawiać pierwsze kroki w muzycznym świecie. Powiedz, na czym się opiera Twoja działalność na Jakzagrać.pl?
– Prowadzę swój kanał na YouTube, gdzie wrzucam materiały w stylu „Jak zagrać utwór XYZ”. Do tego tworzę kursy, które szczegółowo omawiają jakiś temat związany z grą na gitarze. A już niedługo otwieram sklep z gitarami i akcesoriami, który ma zapewnić dobrej jakości sprzęt dla moich uczniów.
– Co jest celem Jakzagrać.pl?
– JakZagrac.pl ma – mówiąc w skrócie – pomóc nauczyć się grać na gitarze hobbystom, którzy lubią grać, ale nie mają w związku z tym ambicji by np. koncertować. Chcę, żeby ludzie przede wszystkim czerpali przyjemność z gry na gitarze. Skupiam się na tym, żeby byli w stanie wziąć gitarę na ognisko i pośpiewać razem ze znajomymi, rodziną. Muzyka nie jest celem samym w sobie – ludzie, którzy uczą się gry na gitarze mają inne potrzeby, które chcą zrealizować właśnie za pomocą gitary. A moja firma na te potrzeby odpowiada.
– Skąd pomysł na stworzenie kursu dla początkujących? Czy widzisz zapotrzebowanie w Polskim społeczeństwie na tego typu lekcje?
– Już od samego początku ludzie wspominali mi, że przydałby się taki kurs. Ale i tak bardzo długo zwlekałem, bo minęło dopiero 2,5 roku od powstania JakZagrac.pl zanim pojawił się kurs dla początkujących. Jestem dosyć młody, mam teraz ledwie 22 lata, a JakZagrać.pl powstało pół roku przed moją maturą. Nie miałem pojęcia jak biznes wygląda w praktyce i dopiero działając przekonałem się jak to wszystko działa.
Mimo lekkiego opóźnienia, był to strzał w dziesiątkę, bo przez nieco więcej niż 12 miesięcy sprzedało się ponad 200 kursów dla początkujących. A gdy ci ludzie nauczyli się grać decydowali się na inne kursy. Tak więc dla samej firmy stał się ważnym elementem przychodów i budowania długotrwałych relacji z klientem.
A co do zapotrzebowania na takie materiały… na stronę wchodzi kilkadziesiąt tysięcy osób miesięcznie, do tego sprzedaje się kilkadziesiąt kursów każdego miesiąca, a kilkaset osób testuje darmowe kursy by w przyszłości stać się klientami. Rynek pokazuje, że ludzie tego potrzebują i to w takiej formie w jakiej to prowadzę – „prosto, zrozumiale i bez zbędnego gadania” (to słowa wielu z moich uczniów).
– Czym wyróżnia się Twój startup Jakzagrac.pl od innych?
– Jedną z rzeczy, których nie robi nikt inny, a gitarzyści mogą znaleźć u mnie, są poradniki z piosenkami religijnymi. Sam jestem wierzący i muzyka religijna była zawsze częścią mojego życia. A gdy sam się uczyłem nie mogłem znaleźć zbyt wielu materiałów, które pomogłyby mi w nauce. Teraz ci ludzie są moim stałym, wiernym gronem odbiorców, bo dałem im to, czego potrzebowali.
Ale to nie jedyne czego uczy JakZagrac.pl. Skupiam się na tym by początkujący gitarzyści mieli po prostu łatwiej i nie musieli popełniać idiotycznych błędów, które sam kiedyś popełniłem. Wiele osób rzuciło gitarę w kąt tylko dlatego, że dostali złe rady i nie byli w stanie opanować danego materiału – a w ten sposób w pewnym sensie zrezygnowali ze swojego marzenia. A skoro wiem, że można to przejść z odrobiną pomocy? Myślę, że warto zadbać o te grono i czasem dać im też „kopniaka w tyłek” by zabrali się do nauki.
– Zauważyłam, że kurs można przetestować bezpłatnie…
– Testy kursu to z jednej strony po prostu technika związana z „content marketingiem”. Jednak nie używam tego by robić jakiekolwiek sztuczki na swoich klientach i cokolwiek im wciskać.
Oferując test kursu mówię klientowi „Możesz w bezpieczny sposób, bez wydawania pieniędzy zobaczyć, czy taka forma nauki Ci pasuje”. Ponadto zdobywam kontakt do niego, podsyłam mu materiały, buduję z nim relację. To trochę tak jak w zwykłym życiu – potrzeba czasu, żeby zdobyć zaufanie drugiej osoby. Tu jest tak samo.
Część osób kupuje po przetestowaniu, bo są zadowoleni i test rozwiewa ich ostateczne obawy. Inni nie kupują i po pewnym czasie dostają maila – bardzo osobistego i bezpośredniego. Pytam w nim wprost, „dlaczego nie kupiłeś kursu” (oczywiście w delikatny sposób). Wydaje się, że bezpośrednie pytanie „dlaczego nie kupiłeś” jest zbyt ostre, prawda? W moim przypadku ten jeden mail buduje bardzo duże zaufanie i otwartość między mną, a moimi uczniami. Pewna kobieta podzieliła się nawet tym, że ma raka i choć chce grać, to po prostu fizycznie nie jest obecnie w stanie, bo była chyba po chemioterapii.
– Nagrałeś już mnóstwo video-poradników, skąd czerpiesz motywację? Po tylu nagraniach nie wpadłeś w rutynę?
– Miałem kiedyś okres tzw. wypalenia. Wypuściłem pierwszy produkt, ale sprzedaż ledwo pokrywała koszty. A koszty były wręcz groszowe, więc mimo starań, mimo pracy od półtora roku pieniędzy z tego nie było.
Nagrywanie zwykłych poradników bywa męczące. Ale znalazłem też elementy, które mnie cieszą. Czasem samo to, że rozpiszę pewien projekt element po elemencie i konsekwentnie go realizuję, daje mi niesamowitą energię do pracy. Bo wykonując swoje obowiązki pracuję nad sobą.
Ale przede wszystkim to jest biznes – mogę tu zrobić cokolwiek zechcę. Mogę tworzyć, kreować i bawić się tym, w jaki sposób dostarczam klientom rozwiązanie ich problemów. Nikogo nie udaję i im więcej mam w tym luzu, frajdy tym przyjemniejsza jest to praca.
– Jaką zasadą kierujesz się wybierając piosenki do Twoich video-poradników?
– Opieram się w dużej mierze na długoterminowej strategi SEO – w skrócie, działam tak, by być jak najwyżej w wyszukiwarce (np. Google). Szukam piosenek, których ludzie najczęściej poszukują w wyszukiwarce i w dużej mierze to jest większość moich poradników. Po ponad 3 latach widzę, że ta strategia sprawdza się doskonale! W ten sposób zaspokajam też potrzeby jak największej możliwej ilości gitarzystów. Taka strategia na to bardzo dobrze pozwala.
Część to oczywiście prośby moich widzów. Czasami pokrywają się one z moją strategią, wiec wtedy jest już w ogóle najbardziej korzystna dla wszystkich sytuacja.
– Mówimy o tym, jak Ty chcesz uczyć innych ludzi, a jak było w Twoim przypadku? Udało mi się dowiedzieć, że mając 10 lat napisałeś swój pierwszy utwór o miłości. Jak zaczęła się Twoja przygoda z gitarą?
– Na początku strasznie mnie irytowało, gdy siostra w pokoju obok grała na gitarze. Zawsze zamykałem jej drzwi, żeby nie słyszeć tego „rzępolenia”. Jednak w pewnym momencie bardzo spodobało mi się jak w kościele gra młodzież z naszej parafii.
Wtedy siostra pokazała mi pierwsze proste utwory i poszło. W końcu zacząłem marzyć by być znanym muzykiem. Ale kompletnie nie potrafiłem śpiewać i to trochę mnie zdemotywowało. Bywały też tak długie przerwy, że przez pół roku nie grałem w ogóle na gitarze. Ale ostatecznie miłość do muzyki wygrała i dziś się w tym realizuję.
Co zabawne, miałem też drobne kompleksy, bo mam lekki niedosłuch. Nie wiem, czy to przeszkodziło mi znacząco w tym, by nauczyć się grać. Na pewno wpłynęło to na psychikę – młody człowiek, dzieciak, który ma niedosłuch i chce grać na gitarze… Śmiechu warte, prawda?
– Wcale nie miałeś tak łatwo, jednak muzyka pomogła Ci wiele przejść. Jak udało Ci się wygrać z niedosłuchem?
– Po około 5 latach grania na gitarze pojechałem do laryngologa na badania. Takie typowe badania, które miały sprawdzić, czy wada słuchu nie pogorszyła się jeszcze bardziej. Jak na ironię lekarze powtarzali mi wszystkie badania po 3-4 razy, bo ‘wyniki się nie zgadzały’.
Ostatecznie Pani doktor oświeciła mnie, dlaczego ‘się nie zgadzały’… bo słuch może się ‘tylko pogorszyć’. A okazało się, że moje wyniki były lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Okazało się, że mój słuch się poprawił. Nie wiem w jaki sposób. Może właśnie przez gitarę…
– Zatem muzyka w Twoim życiu odegrała znaczącą rolę.
– W końcu żyję z muzyki, a za coś trzeba płacić rachunki…
Muzyka cały czas odgrywa kluczową rolę w moim życiu. Mogę się dzięki niej wyrazić i przekazać to, czego nie potrafię w inny sposób. Granie przy ognisku daje mi okazję by nawiązać nowe relacje, a to bardzo sobie cenię. Muzyką mogę sprawić komuś radość, a to kolejna bardzo ważna dla mnie sprawa.
– Ile czasu już trwa Twoje muzykowanie?
– Gram na gitarze już 11 lat, a więc połowę swojego życia. Już niedługo będę miał okazje zagrać jako akompaniator w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. A słyszałem, że tam grało wiele osób, które dziś mają wielkie nazwiska. Może kariera czeka już za rogiem…
– Pisarze realiści uważali, że powieść powinna być lustrem, które odbija życie. Jaka muzyka wpływa na Ciebie najbardziej?
– Odnosząc się do tych słów… Napisałem w zeszłym roku musical. Był on nieco oparty na realnych doświadczeniach. Opowiedzenie pewnej historii za pomocą kilku różnych utworów było moim najbardziej twórczym dziełem, które dotychczas stworzyłem. Dlatego mogę się zgodzić z tym, że dzieła muzyczne powinny odzwierciedlać życie, coś przekazywać. W końcu dzisiejsi poeci, to właśnie artyści, którzy swoje wiersze śpiewają. Tak dziś dociera się do mas – niestety, poezja już nie jest tak powszechnie i chętnie czytana. Zastąpiła je muzyka.
Słucham tak różnych stylów, że ciężko powiedzieć co mnie najbardziej dotyka. Na pewno nie rap i disco polo.
– Chciałbyś wejść do studia i nagrać swój debiutancki album?
– Marzę o tym od dziecka. Ale wiem, że jeszcze sporo pracy muszę włożyć, by ktoś chciał mnie w ogóle słuchać.
Nieskromnie powiem, że na pewno jeden dobry utwór już mam. Gdy kobiety, które go w kilku miejscach słuchały, uroniły łzy, to mogę być pewien, że przynajmniej ten jeden jest naprawdę dobry. Ale do albumu jeszcze daleko…
– A myślałeś o udziale w jakimś talent show?
– Tak, ale nie pójdę. Mam swoje medium dotarcia do ludzi. Talent show to najłatwiejszy sposób by się wybić. Niestety płacisz za to pewną cenę, że wiele osób kojarzy Cię tylko przez pryzmat tego.
Po kilku latach w biznesie, rozumiem, dlaczego tamta branża nazywa się ‘show BIZNES’. Ktoś robi show, ale żeby osiągnąć coś w muzyce musi za tym stać dobra organizacja, marketing, itp. Wiele osób po talent show tego nie ma i nagle ich kariera ląduje na śmietniku.
– Jesteś spełnionym muzykiem, czy to jeszcze nie jest ten moment?
– Ten moment jest jeszcze bardzo daleko. Cały czas daje mi to dużo radości. Ale wiem, że gdzieś z tyłu głowy są te marzenia, by zagrać kiedyś koncert przed dziesiątkami tysięcy osób. Chociaż jeden…
– Jakie masz plany na najbliższe miesiące?
– Przede wszystkim zmienić wygląd strony JakZagrac.pl i wprowadzić nowe opcje, w tym także sklep z gitarami. Ciągnie się to od początku roku. Nie spodziewałem się, że będzie z tym wszystkim aż tak dużo pracy. Otwarcie sklepu to jednak duża odpowiedzialność, więc pozostaje kwestia obsłużenia ruchu. Tak więc biznesowo jest co robić.
A w życiu i muzyce? Możliwe, że tworzy się zespół, w którym będę grał i komponował. Mam też w głowie kilka innych projektów, które powoli zaczynam przygotowywać. Na pewno nie brakuje rzeczy, które można by zrobić.
– Czego mogę Ci życzyć?
– Zdecydowanie wytrwałości, spokoju i… miłości. W końcu trzeba też zadbać o życie prywatne i znaleźć wreszcie żonę. Według badań, gdy facet ma się o kogo troszczyć, to jego motywacja podnosi się dwukrotnie – a to zdecydowanie się przyda!