Andrzej Trzmiel to tatuażysta, który zdecydował się założyć startup z Fundacją Rozwoju Przedsiębiorczości „Twój StartUp”. Opowiada nam o początkach swojego biznesu. W świat tatuaży wsiąknął już w dzieciństwie. Swoje ciało nazywa projektem, nad którym wciąż pracuje.
Tekst powstał w ramach cyklu Startup Generation.
Monika Blandyna Lewkowicz: od czego się zaczęło?
Andrzej Trzmiel: Postanowiłem założyć studio w Sulejówku, który jest pod Warszawą. Zrobiłem to ze względu na brak konkurencji, ale dużą rolę odegrał też przypadek. Przechodziłem koło miejsca, które było pod wynajem i natychmiast się na nie zdecydowałem.
Dlaczego został Pan tatuażystą?
Od zawsze pasjonował mnie styl rockowy. U muzyków zobaczyłem pierwsze tatuaże i stwierdziłem, że to wygląda super.
Później, będąc dziewięcioletnim szkrabem, wymknąłem się do studia tatuaży i to był mój life changer (z ang. „coś, co zmieniło życie” – red.). Wszedłem do czarnego studia, w którym leciał metal, a na środku siedział wielki człowiek z tatuażem na czaszce. Dziarał swojego klienta. Zapytałem się „po ile tatuaże”. O dziwo potraktował mnie całkiem przyjemnie. Odpowiedział, że „pogadamy, jak będę dorosły” (śmiech). Potem stwierdziłem, że chcę być jak on.
Jakie tatuaże Pan wykonuje?
Głównie realistyczne, na podstawie zdjęcia. Żeby zrobić tatuaż, potrzebuję idealnego zdjęcia tego, co ktoś chce wytatuować, np. wilka, psa, syna itd. Bardzo ważny jest pomysł klienta. Nie kopiuję innych tatuaży, bo to byłby plagiat. Każdy tatuaż wykonuję od zera.
Ile tatuaży ma Pan na sobie?
Ciężko powiedzieć. Mam wytatuowane obydwa rękawy, dłonie, nogi, klatkę piersiową. Niedługo pojawią się kolejne tatuaże. One wychodzą poza skalę policzalności. Można powiedzieć, że moje ciało to jedno kompletne dzieło. To projekt, nad którym dalej pracuję. Liczba nie ma dla mnie znaczenia.
Czy miał Pan jakieś trudności przy założeniu startupu?
Nie miałem żadnych problemów, wszystko poszło bardzo gładko. Z dnia na dzień zacząłem prosperować jako tatuator i szef dla samego siebie. Wątpię, żebym kiedykolwiek chciał wrócić do stanu, w którym miałbym kogoś nad sobą.
Co by Pan powiedział osobie, która zastanawia się nad założeniem startupu?
Najważniejsze jest to, żeby być odważnym. Nie odkładać rzeczy na później, na „lepsze jutro”, tylko podjąć ryzyko i zrobić pierwszy krok.
Jakie ma Pan plany na przyszłość?
Może w przyszłości rozszerzę swoją działalność, zatrudnię pracowników.
Studio Andrzeja Trzmiela: https://nomadtattoo.art/