Wojciech Bączyk ma 28 lat i jest właścicielem dwóch firm. W wywiadzie z Twój-Biznes.pl opowiada o tym, jak osiągnął sukces w młodym wieku. Radzi, jak pozyskać pierwszych klientów i ich zaufanie. Przedstawia też wskazówki dla doświadczonych przedsiębiorców i przedsiębiorczyń.
Wojciech Bączyk, 28-letni przedsiębiorca, dzieli się swoim przepisem na sukces. Jest właścicielem dwóch firm: Tiana Capital – funduszu inwestującego w lokale usługowe oraz GRANTS.CAPITAL – firmy doradczej pozyskującej dotacje dla firm. W ciągu 6 lat działalności na rynku udało się jej pozyskać przeszło 200 milionów złotych bezzwrotnego dofinansowania dla przedsiębiorców.
Bączyk skończył studia licencjackie z zarządzania na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie oraz studia magisterskie na kierunku e-biznes w Szkole Głównej Handlowej. Jeden z nielicznych magistrantów prof. Leszka Balcerowicza. Pierwsze 100 tysięcy złotych zarobił w wieku 18 lat.
Od dzieciństwa miał Pan żyłkę do biznesu?
Już jako dziecko byłem przedsiębiorczy. Dostawałem niskie kieszonkowe i próbowałem dorobić na różne sposoby, na przykład sprzedając tazosy i klocki lego. Pierwszy biznes rozkręciłem w wieku 18 lat. Organizowałem imprezy dla społeczności liceów w Poznaniu, tzw. połowinki.
Miał Pan z tego powodu nieprzyjemności w szkole?
Na imprezie mojego własnego liceum złodziej ukradł jednej z uczennic telefon, interweniowała policja. Jako osoba, która firmowała imprezę własnym nazwiskiem cztery razy byłem wzywany na dywanik dyrektorki. Na koniec pierwszego semestru trzeciej klasy liceum dostałem naganne zachowanie za splamienie dobrego imienia szkoły. Z drugiej strony, na tym biznesie zarobiłem łącznie pierwsze 100 tysięcy złotych.
Czyli nie trzeba mieć wielkiego kapitału, żeby założyć własny biznes?
Na początku tak mi się wydawało. Myślałem, że będę musiał wydać kilkanaście tysięcy złotych na wynajem klubu. Ostatecznie umówiłem się z właścicielem obiektu, że oddam mu połowę ceny każdego biletu na połowinki, który sprzedam. To był biznes bez ryzyka. Okazało się, że wystarczyło pójść do właścicieli klubu i z nimi porozmawiać.
W doradztwie zaczął Pan pracować mając 22 lata. Czy wiek stanowił przeszkodę w zdobyciu pierwszych klientów?
Wiek nie pomagał. We wszystkich usługach, a zwłaszcza doradczych, trudno jest zdobyć zaufanie pierwszych klientów. Ja poradziłem sobie poprzez obniżenie bariery wejścia. Opłata początkowa za przygotowanie wniosku była niska, opłata za sukces już nie. Pierwszymi klientami byli rodzice kolegów ze studiów.
Jakie są inne sposoby na zdobycie pierwszych klientów?
Można ich znaleźć na różnych wydarzeniach i konferencjach biznesowych, takich jak Founders Mind. Ja osobiście zacząłem od uczęszczania na darmowe meetupy i w ten sposób budowałem moją sieć kontaktów w Warszawie, z którą mam styczność do dziś. Kolejna metoda to media społecznościowe, dzięki którym można opowiadać o swojej pasji i w ten sposób budować zaufanie. Jeszcze inną opcją jest content marketing i wykupienie reklam w social mediach.
Jakie jeszcze ma Pan rady dla początkujących przedsiębiorców i przedsiębiorczyń?
Ja doszedłem tu, gdzie jestem teraz, dzięki kilku zasadom. Po pierwsze podejmuję ryzyko tam, gdzie się tylko da. Po drugie skupiłem się na wąskiej specjalizacji, czyli zdobywanie dotacji dla firm. Po trzecie przychód opieram na Success Fee. To metoda obliczania wynagrodzenia na podstawie wyników.
Moja kolejna rada, to jak najszybciej przejść na freelancing, o ile pracujesz na umowie o pracę. Twój pracodawca stanie się Twoim głównym klientem i możesz zacząć szukać kolejnych. Jeśli Ci się to uda, zacznij zarządzać, zamiast pracować przy wszystkich projektach. Ważne jest inwestowanie we własny rozwój.
Sukces zawsze ma swoje koszty. Jakie Pan poniósł?
Przez trzy lata, od 2017 do 2020 roku, pracowałem po 15 godzin dziennie. Nie miałem czasu na budowanie relacji. Pierwszą dziewczynę miałem w gimnazjum, kolejną już po studiach. Problemem był też stres, którego nie mogłem z nikim dzielić, jako jedyny właściciel firmy.
Czy myśli Pan, że takie wyrzeczenia są niezbędne, żeby zaistnieć w świecie biznesu?
Jeśli chce się osiągnąć sukces w młodym wieku, to tak. Można pójść do pracy w korporacji i tam się wszystkiego uczyć. Ale wtedy kariera będzie w szczytowym punkcie koło czterdziestki. Ja wszystkiego uczyłem się sam na własnych błędach. Im więcej czasu poświęciłem na biznes, tym lepiej go rozumiałem.
Czyli nie żałuje Pan pracy po 15 godzin dziennie?
Nie. Praca była moją pasją, lubiłem to. Były nieprzespane noce, ale ostatecznie dobrze zniosłem ten okres. Chcę też podkreślić, że im wcześniej założy się biznes, tym koszty alternatywne są niższe i organizm może więcej znieść. Teraz mam 28 lat i nie potrafię już tyle pracować, jak wtedy, kiedy miałem 18. I nie chcę. Teraz pracuję efektywniej, ale potrzebuję na to mniej godzin.
Ile?
Pracuję pięć dni w tygodniu po 10 godzin, ale z różnych miejsc na świecie. Trzy poprzednie zimy spędziłem za granicą: na Teneryfie, Sri Lance, Malediwach i na Cyprze.
Jak udało się Panu zmniejszyć godziny pracy?
Moje przychody rosły i mogłem sobie pozwolić na zatrudnianie nowych pracowników. Z czasem nauczyłem się delegować obowiązki. Niektórzy przedsiębiorcy mają z tym problem, zwłaszcza Ci, którzy zaczynali w latach 90. Brak tej umiejętności stanowi jednak barierę dla wzrostu. Jeśli prezes czy prezeska jest zaangażowana we wszystkie operacje, to firma nie wykorzysta swojego potencjału. Nie da się wszystkiego sprawdzić w pojedynkę, nawet pracując po 300 godzin w miesiącu.
Jakie jeszcze ma Pan rady dla osób z dużym doświadczeniem biznesowym?
Polecam aktywne inwestowanie swojego majątku. Kolejna kwestia to budowanie produktu inwestycyjnego z własnej firmy. Sam jeszcze tego nie zrobiłem, jestem na etapie planowania. Chcę stworzyć wycenę moich firm pod ewentualną sprzedaż.
Jeśli mówimy o przyszłości, co chciałby Pan osiągnąć w najbliższych latach?
Chcę delegować jeszcze więcej obowiązków i ostatecznie wyłączyć się z operacji moich firm. Jedynie nimi zarządzać. Moim celem jest czterodniowy tydzień pracy. Planuje również podłączenie zespołów moich firm do wspólnej misji. W przyszłości chciałbym też wejść w biznes produktowy.